niedziela, 8 grudnia 2013
-Rozdział 7-
I co ja mam teraz niby zrobić? Rzucić się na niego? Nie, nie chcę tego robić z praktycznie nie przytomnym mężczyzną.Jest trzecia w nocy.Kładę się obok niego i próbuję zasnąć, choć na moment. On tak seksownie pachnie męskimi, drogimi perfumami. Chcę się wtulić w jego rozgrzane ciało i spać do rana. Rozmyślanie nie trwa długo, bo nagle słyszę kroki. I to nie byle jakie kroki. Drzwi otwierają się, a w nich dostrzegam małą postać. Serce wali mi jak młot. Przecieram oczy i szeptem krzyczę:
-Oliver, proszę cię...Chodź tutaj. Zamknij drzwi!
Brat wchodzi, zamyka za sobą drzwi, wbrew moim przypuszczeniom, robi to bardzo cicho.
-Aha! Przyszłaś tu z nim! I w dodatku zakneblowałaś mu usta. Porwałaś go?! Moja siostra jest...pedofilem?
-Oliver, ogarniesz się, mały palancie? Wiesz kto to pedofil?
-No...
-To taki pan, który przyjdzie do ciebie pewnej nocy, wbije szczękę w twoją głowę i zacznie wysysać jej zawartość. - mówię zupełnie poważnie, lubię jego wystraszony wyraz twarzy.
-Biedny chłopak, ja bym na jego miejscu wiał, a nie sobie spał.
-Przestań. Tu nie chodzi o ciebie tylko o niego. Mama nie może się dowiedzieć, że tu jest. Ja muszę mu pomóc, nie zrozumiesz tego, ale...Ech, ile chcesz?
-Czego?
-Forsy- rzucam oschle.
-Trochę, by się przydało. Muszę wyjść do kina z moim kotkiem.
-Nie mamy kota. Chwilunia, do kina z kotem? Ej! Ty masz dziewczynę!- wybucham cichutkim śmiechem. Cała rozmowa przebiega szeptem.
-Śmieszne. Bardzo. Ty masz chłopaka, a ja nie mogę mieć dziewczyny? Jestem już prawie dorosły.
-Tak, tak- śmieję się nadal. -chłopaka? A no tak, to mój chłopak...- kłamię.
-Ma na imię Olivia. I jest cholernie seksowna.
-Co?! Oj, Oliver, haha- płaczę ze śmiechu.
-My się nawet całujemy. Wpycham jej język do buzi.
-Przestań- próbuję wziąć oddech- bo ja tu umrę.
-Ale to jest fajne. Ty mu nie możesz, bo ma zaklejone usta.
Dobrze, że Oliver przyszedł i mogę teraz z nim rozmawiać. Przynajmniej zabiję jakoś czas. Nie mogę zasnąć, bo muszę pilnować pijanego Justina.
-Oli, fuj. Nie róbcie tylko żadnych głupot.
-Myślisz, że ona teraz będzie w ciąży po tym jak się pocałowaliśmy?
-Może.
-To co ja mam teraz zrobić? -załamał się i zaczerwienił.
-Powiem ci, jeśli nic, ale to nic nie powiesz matce.
-Zgoda.
-Teraz idź spać. Tylko c i c h o.
-Już zmykam panno w gorącej wodzie kąpana.
Boję się. Tak naprawdę w każdej chwili może wejść do mojego pokoju mama. Wpadnie w szał jak go tu zobaczy.
Justin przewraca się z boku na bok, a na jego czole pojawiły się krople potu. On ma drgawki. Chyba śni mu się jakiś koszmar. Chciałabym go obudzić i powiedzieć, że jest wszystko okej, że nie ma się bać, że to tylko sen. Ale nie mogę. Przytulam się do niego. Po chwili przestaje się trząść. Uspokaja się.
Jest godzina siódma. Czas obudzić Justina i wyprowadzić go z domu, zanim mama się obudzi, a to pewnie niedługo się stanie.
Nie spałam w nocy. Szkicowałam, siedziałam gapiąc się w ścianę, głaskałam Justina po głowie, ale nie spałam. Odklejam szybkim ruchem taśmę klejącą z ust Justina. To go obudziło.
-Co jest, kurwa?! - mruży oczy i łapie się za tył głowy. Delikatnie ją masuje. Dopiero po chwili się ocknął. -Mia? Co ty tu robisz? - dziwi się, robi wielkie oczy i gorzką minę.
-Powinieneś chyba spytać "Co ja tu robię?", bo to mój dom i raczej to normalne, że jestem w moim domu - wściekam się lekko.
-Boże...Ja nic nie pamiętam. Skąd ja się tu wziąłem? - Siedzi, łokcie opiera o nogi i zakrywa twarz w dłoniach.
-Była impreza u ciebie. Trochę ostra. Ty coś wziąłeś. Nie mam pojęcia co, ale zachowywałeś się jak jakiś skończony debil. Uciekłeś z domu. Znalazłam się w lesie, ogarniasz? - potrząsnęłam nim. - Szłam w nocy ciemnym lasem, w którym wszystko wydawało mi się straszne i podejrzane, po to aby cię znaleźć. I znalazłam. Nie doszedłeś, na całe szczęście za daleko. Leżałeś na ziemi jak martwy. Byłeś cały ośliniony gorzej niż małe dziecko. Ohyda. Potem chwyciłam cię za rękę i poszliśmy do mnie do domu. Jesteś tu nielegalnie, heh. I musisz zmykać stąd jak najszybciej.
Przeraził się i zrobił się czerwony jak burak. Pewnie się zawstydził i głupio mu. Opuścił głowę i zaczął głośno wzdychać, jakby z trudnością. Nie odzywał się przez jakiś czas.
-Powiesz coś wreszcie?!
-Ja już pójdę. Mogę wyskoczyć przez to okno? - nie czekając na pozwolenie otwiera je. Jest niesamowicie zwinny. Wyskoczył jak jakaś małpa. Tak, wyskoczył, bez słowa, bez jakiejkolwiek wdzięczności.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
pierwsza *.*
OdpowiedzUsuńrozdział jest abcdefneufheuirhgvbrtu <3
Myślałam, że jest inny... Czekam co los przyniesie. Genialnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńAsdfjskdjfndjdjd cudo *.*
OdpowiedzUsuńAsdfjskdjfndjdjd cudo *.*
OdpowiedzUsuńSuuuper :)
OdpowiedzUsuńnastępny !!
OdpowiedzUsuńsię doczekałam
OdpowiedzUsuńomomomm
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńkckjkfjldkdvkfd
OdpowiedzUsuńmuch love
OdpowiedzUsuńAaa dzeki ze dluzszy :) i super piszesz cxekam na kolejny
OdpowiedzUsuńSuper czekam na następny !! :)
OdpowiedzUsuńPięknnyy <33
OdpowiedzUsuńNa swoim drugim blogu masz ponad 65 tysięcy wyświetleń
OdpowiedzUsuń*-*
Tamten jest stary. O dziwo, ten nabija wyświetlenia szybciej niż tamten! :o
UsuńDaj nastepny prosze ♥
OdpowiedzUsuńNastępny!!!!
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńkochsjsanjkasjfkdjes
OdpowiedzUsuńkocham
OdpowiedzUsuńnastepny
OdpowiedzUsuń!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGENIALNE
OdpowiedzUsuńGENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
GENIALNE
następny
OdpowiedzUsuńBoże boskie <3 Pisz więcej bo kocham to czytać. <3 Pisz częściej proszę <3 Szybko <3
OdpowiedzUsuńboskie <3
OdpowiedzUsuń