środa, 13 listopada 2013

-Rozdział 1-

 Justin, napisz. Justin, napisz! Justin, napisz, proszę!
I tak nie napisze. Po co w ogóle to wszystko? Czy ja serio jestem aż tak głupia i naiwna, by wierzyć w to, że on do mnie napisze? Tak, jestem. Siedzę i gapię się w monitor, jak kompletnie opuszczony człowiek, może ja jestem kompletnie opuszczona przez społeczeństwo? Wyciągam z kieszeni telefon i dzwonię do Cary. Muszę odnowić z nią kontakty, bo przecież nie mogę być z każdym skłócona. Potrzebuję koleżanki albo chociaż znajomej. Odbiera dopiero za piątym razem, jej głos pokazuje mi jak bardzo bezwartościowa jestem i jak bardzo nie chce jej się rozmawiać z kimś takim jak ja.
-Co? - pyta jakby przez płacz.
-Coś się stało? - próbuję udać dobrą, opiekuńczą koleżankę, ale chyba mi nie wychodzi, bo chwilę potem słyszę obelgi kierowane w moją stronę. W każdym razie, chciałam tylko pomóc. 
  Schodzę na dół i idę w stronę salonu, w którym siedzi mama i ogląda jakiś badziew w telewizji. 
-Mamo, serio jestem tak beznadziejna?- pytam zdołowana z nadzieją, że chociaż ona mi doda otuchy.
-Zależy z jakiej perspektywy na to patrzeć -zaśmiała się. Wiem, że to był tylko żart, ale mimo to czuję się jakoś dziwnie niedoceniona. 
-Aha, dzięki- odpowiadam złośliwie odwracając się do niej tyłem.
-Oj, Mia, jesteś przecież cudowna. - oznajmia po chwili, jakby z litości po czym obie śmiejemy się z zaistniałej sytuacji. - Co jest? - pyta - dostałaś kosza?
-Nie, czemu? skąd takie podejrzenia? - zdziwiłam się nieco. 
-Nie wiem.
-Po prostu wszyscy wokół dają mi do zrozumienia, że do niczego się nie nadaję, że nie jestem tu nikomu potrzebna, a to mimo wszystko trochę boli.
-Jeju, córuś..Ostatnio jesteś jakaś przygnębiona. Może ty jednak potrzebujesz pomocy specjalisty? I nie mówię tego złośliwie, chcę ci tylko pomóc. Martwię się. 
-Co?! - wzdrygam się, patrzę na matkę zawziętym wzrokiem i uciekam do swojego pokoju tak szybko, że aż się za mną kurzy.
 Nawet ona mnie uważa za nienormalną, nawet moja własna matka! Dość tego. Sięgam po żyletkę. I znów robię najpierw delikatną kreskę. Krew spływa po ręce małym, wąskim wodospadem bólu i cierpienia. Łzy spływają po obu polikach, które wyglądają jak rumiane jabłka. Po co to zrobiłam? Po co robię  sobie niepotrzebne blizny? Jestem sama sobie winna. Mam wystarczająco dużo problemów, a ja jakby na złość samej sobie stwarzam kolejny powód do nienawiści kierowanej do mojej osoby. Po chwili dzwoni telefon.
-Halo? -odbieram rozgoryczona.
-Tu Cara. Mogę do ciebie wpaść? - pyta, a ja wręcz nie mogę złapać powietrza w płuca.
-Co? co? co?
-Mogę? 
-Jasne- odpowiadam roztrzęsiona, a Carolina rozłącza się.
Jestem w szoku. Ona naprawdę chce do mnie przyjść? Do m n i e?
Pewnie po to, aby rozmawiać o jej makijażu albo bogatym ojcu, który kupił sobie nowe BMW czy tam Mercedes'a. A może nie tym razem? Może chce porozmawiać o nas i o naszej przyjaźni? Szybko biegnę do szafy z ciuchami. Przerzucam wszystkie ciuchy, mam ich dużo, ale mimo to nie mogę się na nic zdecydować. W końcu decyduję się na szarą bluzę z napisem "SWAG" (taa, ale to oryginalne...) i granatowe legginsy. No, muszę przyznać, że wyglądam jak człowiek. Przyglądam się w lustrze. O nie! Zapomniałam o świeżej ranie na nadgarstku. Biegnę, więc szybko po plastry, bo jeden by nie wystarczył. 
 W końcu zjawia się Carolina. Wygląda jak zawsze cudownie i robi wielkie wrażenie. Na sobie ma seksowną, złotą kamizelkę, a jej długie, odjazdowe nogi podkreślają czarne legginsy ze skórzanymi wstawkami. Widzę także, że ma na sobie makijaż. Dość duże kreski nad oczami i brzoskwiniową pomadkę oraz dużo, dużo pudru. Gdybym była chłopcem, zakochałabym się. 
-Mogę wejść? - pyta, bo ja jak głupia stoję i patrzę się na nią.
-Tak, tak. Nie chcę być niegrzeczna, ale co cię tu sprowadza?
-A nie mogę odwiedzić przyjaciółki? - szczerzy perłowe zęby.
-Kogo? - przełykam głośno ślinę.
-Ciebie, głuptasie. Dzień dobry! - woła do mojej mamy.
-Mia, nie wiedziałam. że będziesz miała gościa. 
Och mamo, ja także nie wiedziałam...
 Siedzimy w moim pokoju i obżeramy się czipsami serowymi. Jest serio fajnie. Nie spodziewałam się tego, że Cara kiedykolwiek do mnie przyjdzie. Nie wiedziałam też, że przyjdzie tak po prostu, żeby ze mną pogadać i się pośmiać, jak za dawnych czasów. Ku mojemu zdziwieniu rozmowa nie dotyczy tylko ciuchów, kosmetyków czy tego kto został Miss Universe 2013. Gadamy o wszystkim, wspominamy stare czasy. To chyba nie ta sama Cara, z którą rozmawiałam wcześniej przez telefon.
-Podoba ci się Justin, no nie? - pyta po chwili szturchając moje ramię. Nie wygląda na rozbawioną, jest poważna.
-Skąd takie podejrzenia?
-Widzę jak na niego patrzysz.
-Serio aż tak to widać?! - czerwienię się.
-Spokojnie dziewczyno!
-Jak mam być spokojna? Boże! boję się, że to wyjdzie na jaw...
-Widziałam też jak on na ciebie patrzy. - uśmiecha się szeroko i spogląda mi prosto w oczy.
-Nie rób sobie ze mnie jaj, okej? - wściekam się.
-Ej! Przecież ja nie żartuję. Mi się zdaje, że spodobałaś mu się. Chcesz jego numer?
-To ja mam pierwsza pisać do chłopaka? O nie.
-Przecież nic złego w tym nie ma! Ktoś musi zrobić pierwszy krok. Chcesz tego?
-Chcę.
-Więc do dzieła! 


19 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział! <3 Proszę, niech Mia się nie tnie :c
    Mam nadzieję, że Mia zadzwoni albo napisze do Justina, który nie będzie udawał, że nic do niej nie czuje :)
    Dodawaj szybko następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział dziękuję ze dłuższe

    OdpowiedzUsuń
  3. wow !! zaczyna się rb nieźle <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. aaaaaaa <333 kocham cie i tego bloga :** nienoge sie doczeka nn rozdziału :** :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny <3 Kiedy następny??? :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. boski, haha :* czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie napisałabym nic równie oryginalnego xD

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny :) jestem dzisiaj pierwszy i na pewno nie ostatni raz :) mam trochę do nadrobienia

    OdpowiedzUsuń